Zastosowano nową ramę i lepsze zabezpieczenie antykorozyjne, wzmocniono kabinę i poprawiono własności terenowe. Bardziej opływowa sylwetka, nie tylko dobrze wygląda, ale przekłada się na mniejsze zużycie paliwa i niższy poziom hałasu w środku.
Testowy egzemplarz to najwyższa wersja wyposażenia LSE AT, czyli na pokładzie mamy m.in. skórzane kierownicę i tapicerkę, elektrycznie regulowany w 8 kierunkach fotel kierowcy z elektrycznym ustawianiem podparcia odcinka lędźwiowego, podgrzewane fotele z przodu, tablicę rozdzielczą wykończoną skórą z ozdobną nicią oraz metalowe wstawki. W konsoli środkowej znajduje się system multimedialny z 9-calowym ekranem, a w schowku przed pasażerem umieszczono odtwarzacz płyt CD/DVD – dla tradycjonalistów-melomanów może to mieć niebagatelne znaczenie, tym bardziej, że mamy tutaj system nagłośnienia premium surround z 8 głośnikami. Do systemu inforozrywki można podłączyć telefon za pomocą złącza USB – z Android Auto, natomiast Apple Car działa bezprzewodowo.
Przed kierowcą, między analogowymi zegarami znajduje się ekran komputera pokładowego, na którym możemy obserwować m.in. parametry jazdy, w tym terenowej.
Zgrabna wielofunkcyjna kierownica dobrze leży w dłoniach. Możemy z jej poziomu obsługiwać komputer pokładowy, tempomat adaptacyjny oraz multimedia. Znajduje się tam również przycisk, którym uruchamiamy m.in. aktywnego asystenta utrzymania samochodu w pasie ruchu, włącznie z asystentem zmiany pasa ruchu. Adaptacyjny tempomat działa do prędkości 130 km/h, po jej przekroczeniu przestaje być utrzymywana odległość od pojazdu poprzedzającego. Można z niego korzystać również w korku, dezaktywuje się jednak po 3 s po zatrzymaniu auta.
Wnętrze Isuzu D-Maxa jest przestronne i sprawia bardzo dobre wrażenie. Fortepianowa czerń okalająca ekran multimediów i drążek zmiany biegów zupełnie nie pasuje do wizerunku „woła roboczego”, jakim na pewno jest D-Max, z drugiej strony nigdzie nie jest powiedziane, że w samochodzie tego typu musi być surowo.
Oprócz dwóch zamykanych schowków przed pasażerem, do dyspozycji mamy płytki zamykany pod szybą w części środkowej oraz w podłokietniku. Kieszenie w drzwiach są na tyle duże, że pomieszczą półtoralitrowe butelki.
Pomiędzy fotelami z przodu jest uchwyt na kubek, a nawet dwa. Obok wygospodarowano też miejsce na hamulec ręczny. Dodatkowo składane uchwyty na kubki znajdują się z prawej i z lewej strony tablicy rozdzielczej.
Samochód uruchamiamy bezkluczykowo. Można też ustawić automatyczne otwieranie, gdy się zbliżamy do auta i zamykanie, gdy się od niego oddalamy, co podnosi bezpieczeństwo.
Z tyłu pojazdu są trzy miejsca, środkowe typowo awaryjne, ale za to z rozkładanym podłokietnikiem, w którym są dwa miejsca na kubki. Pasażerowie mają do dyspozycji indywidualne nawiewy oraz gniazdo USB. Kanapę z tyłu można złożyć na dwa sposoby: siedziska lub oparcia i powstałe w ten sposób miejsce wykorzystać na przewiezienie np. bagażu. Pod siedziskami znajdują się niewielkie schowki. Na oparciu fotela kierowcy zamontowano praktyczny uchwyt, na którym można powiesić torbę, np. z zakupami.
D-Maxa napędza turbodiesel o pojemności 1,9 l oraz mocy 163 KM i momencie obrotowym na poziomie 360 Nm. W tym przypadku współpracował z nim 6-przełożeniowy, klasyczny automat. Tak skonfigurowany układ napędowy sprawdza się całkiem nieźle, ale trzeba się liczyć z tym, że skrzynia lubi wysoko kręcić obroty, szczególnie podczas ruszania. Wówczas silnik głośno terkocze, co może mieć swój urok, ale na początku trochę przeszkadza. Przy wyższych prędkościach już tego tak nie odczuwamy. Podczas jazdy drogami szybkiego ruchu pojazd prowadzi się dobrze, oczywiście biorąc pod uwagę jego specyfikę. Przyspiesza adekwatnie do intencji kierowcy. Nie brakuje mu ani mocy, ani momentu, ani temperamentu.
Zawieszenie dostosowane do przewozu ciężkich ładunków, podczas jazdy „na pusto” może dokuczać na nierównościach, natomiast na trasie szybkiego ruchu dobrze trzyma się zadanego toru jazdy i całkiem nieźle radzi sobie w zakrętach, nie wychylając się zanadto. Układ kierowniczy pozwala z łatwością manewrować zarówno w mieście, jak na wąskich drogach w terenie.
Widoczność z przodu jest dobra. Dzięki możliwości podwyższenia fotela, możemy mieć pod kontrolą przód auta. Spore lusterka wsteczne umożliwiają nam cały czas obserwację boku pojazdu, a w lusterku wewnętrznym widzimy koniec skrzyni ładunkowej, co znacznie ułatwia cofanie. W parkowaniu pomaga kamera z czujnikami z przodu i z tyłu. Dodatkowo kierowcę wspiera asystent ruchu poprzecznego, którego w tym przypadku trudno przecenić podczas wyjeżdżania z ciasnego miejsca parkingowego przy zatłoczonej ulicy.
W środku hałas jest na umiarkowanym poziomie. Spora bryła pojazdu, duże luterka boczne i opony, generują szum, którego trudno uniknąć w takim samochodzie. Do tego dochodzi turkot silnika, szczególnie dający o sobie znać przy niskich prędkościach.
Połączenie silnika wysokoprężnego z klasycznym automatem może sugerować, że zużycie paliwa będzie dość wysokie. W tym przypadku jest na umiarkowanym poziomie. Po pokonaniu trasy Warszawa – Szydłowiec – Warszawa, przy średniej prędkości 62 km/h D-Max zużył 7,8 l/100 km.
Standardowo D-Max porusza się z napędem na tylne koła (2H). Jeżeli sytuacja tego wymaga, pokrętłem w konsoli środkowej załączamy napęd 4×4 (4H). Możemy to zrobić praktycznie w każdej chwili do prędkości 100 km/h. Wówczas działa elektroniczny mechanizm różnicowy, który wyczuwając poślizg na jednym kole automatycznie przenosi napęd na drugie. W trudniejszym terenie można skorzystać z reduktora (4L), ale to wymaga całkowitego zatrzymania samochodu i przełączenia skrzyni biegów na tryb neutralny. Wówczas też można włączyć blokadę tylnego mostu za pomocą przycisku znajdującego się obok dźwigni zmiany biegów. Również tam znajduje się przycisk aktywujący asystenta zjazdu.
Isuzu jak na auto terenowe ma dość skromy kąt natarcia – 30°, więc podczas terenowych szaleństw można stracić zderzak. Kąt zejścia wynosi 23°, kąt rampowy – 22°, prześwit – 240 mm, a głębokość brodzenia 800 mm. To wszystko składa się na dość dobre własności terenowe. Podczas jazdy terenowej spalanie podskoczyło do 20 l/100 km.
Pikap to jednak przede wszystkim auto użytkowe i tutaj D-Max ma się czym pochwalić, ponieważ możemy nim przewieźć ponad tonę ładunku. Skrzynia ładunkowa w tym przypadku została wyłożona plastikową wykładziną, co zabezpiecza ją przed uszkodzeniami i sprawia, że jest łatwa do czyszczenia, można np. spłukać brud wodą. Zamontowano tutaj pokrywę z tworzywa, lakierowaną w kolorze nadwozia i zamykaną na klucz. Szyku dodaje czarne orurowanie ze stali nierdzewnej. Z jednej strony to praktyczne i estetyczne rozwiązanie, z drugiej ma pewne wady. Mechanizm otwierania działa dość opornie, ale jak już uda się odbezpieczyć zamek, to klapa sama unosi się na siłownikach. Z zamknięciem też może być problem, bo wymaga to siły.
Kolejny mankament, to kąt otwarcia – 45°. Jeżeli chcielibyśmy przewieźć coś większego, trzeba rozmontować klapę i mieć gdzie ją zostawić. Z drugiej strony możemy z ładowni korzystać jak z dużego bagażnika w aucie osobowym. Wszystko zależy od tego, do czego przeznaczymy Isuzu.
Skrzynia ładunkowa ma prawie kwadratowy kształt, typowy w pikapach z podwójną kabiną. Między nadkolami jest zbyt wąsko, żeby weszła tam europaleta w poprzek, co też jest typowe. Ładunek można przymocować pasami, służą do tego 4 uchwyty. D-Max może również holować przyczepę o masie całkowitej 3,5 t, co znacznie poszerza jego możliwości użytkowe.
Generalnie pikapy to samochody robocze o dobrych własnościach terenowych. Jednak na przestrzeni lat ich funkcja i charakter ewaluowały. Swego czasu stały się modne i zyskały zwolenników wśród tych, którzy raczej chcieli być oryginalni niż potrzebowali samochodu do wożenia ciężkich ładunków po bezdrożach. I trudno się dziwić. Tylko te gabaryty… Pewnie tak właśnie powstały SUV-y, kompaktowe i masywne.
Dzisiaj pikapy oprócz użytkowego charakteru, mają wszystko to, czego wymaga od samochodu klient z pokaźnym portfelem. Mogą być naszpikowane elektroniką, a ich wnętrza przypominają osobówki z górnej półki. D-Max dostosowując się do potrzeb wymagającego klienta, nie zatracił walorów użytkowych. To solidne auto, które sprawdzi się w każdych warunkach. Zarówno na placu budowy, jak i w drodze na bankiet.
Katarzyna Dziewicka
Isuzu D-MAX 4×4 LSE AT 1.9 163 KM 6A – podstawowe dane techniczne
Silnik | turbodiesel |
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1898 cm3, R4/16 |
Moc (silnik spalinowy) | 163 KM przy 4000 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy | 360 Nm przy 2000-2500 obr./min |
Przekładnia, napęd | automatyczna, 6-stopniowa, napęd na 4 koła |
Prędkość maksymalna | 180 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 12,9 s |
Zużycie paliwa – średnie podczas testu | 7,8 l/100 km |
Zasięg w trybie elektrycznym | 2035 kg |
Masa własna | 1900 kg |
Długość | 5265 mm |
Szerokość | 1870 mm |
Wysokość | 1790 mm |
Rozstaw osi | 3125 mm |
Kąt natarcia | 30 st. |
Kąt zejścia | 23 st. |
Kąt rampowy | 22 st. |
Prześwit | 240 mm |
Głębokość brodzenia | 800 mm |
Średnica zawracania | 13,7 m |
Liczba miejsc | 5 |
Długość skrzyni ładunkowej | 1571 mm |
Szerokość skrzyni ładunkowej | 1110-1590 mm |
Pojemność zbiornika paliwa | 76 l |
Cena wersji LSE | 175 828 zł |
Nowy, elektryczny Ford Capri zdobył maksymalną ocenę 5 gwiazdek w testach bezpieczeństwa Euro NCAP (European…
Hyundai Motor Europe (HME) ogłosił, że Xavier Martinet zastąpi Michaela Cole'a na stanowisku prezesa i…
Toyota Motor Corporation w pierwszych dziewięciu miesiącach 2024 roku sprzedała globalnie 7,61 mln samochodów i…
Elektryczny SUV coupe CUPRA Tavascan, dołączając do modeli Formentor, Leon i Born, potwierdza wysoką pozycję marki…
Firma Astara – oficjalny importer i dystrybutor samochodów Isuzu w Polsce, wprowadziła właśnie na nasz…
Porsche Polska wraz z marką PUMA przedstawiają limitowaną edycję sneakersów, która przenosi kultowy samochód Johnny'ego…